sobota, 9 marca 2013

Rozdział 17

Do domu wróciłam zamyślona . Myślałam mianowicie o tym , co go tak zmieniło ? Przecież to niemożliwe , żeby bez powodu zmienił podejście do mnie. Weszłam do kuchni i zjadłam kanapkę . Po pół godzinie , przyszła cała paczka i zeszliśmy na salę tańczyć . Nikt nie mógł się dzisiaj skupić . Co chwilę musiałam ihc poprawiać i powtarzać cały układ , który wcale nie był trudny . Po dwu-godzinnej pracy poszłam do łazienki odświeżyć się i przebrać
Nie wiem , czemu postawiłam na takie żerowiaste kolory .. Może miały mi poprawić humor ? Rozświetlić go ? Nie mam pojęcia , lecz na tym przystanęłam i ruszyłam na spacer po plaży . Doszłam tam w 10 minut i mimo godziny 17³° było tam dużo ludzi . Usiadłam przy samym brzegu  i rzucałam kamieniami w dal . Liczyłam "kaczki" i uważałam , aby żaden kamyk nie trafił w uśmiechniętych ludzi kąpiących , chlapiących się  . Postanowiłam , że przejdę się tam , gdzie kiedyś pocałowałam Justina i tym samym wkurzyłam dziewczynę. Miejsce to , było osłonięte drzewami , lecz pojedyncze promienie słońca przedostawały się tu , dzięki czemu dodawało temu miejscu uroku . 
To będzie moje miejsce - pomyślałam . 
 Ktoś chyba jednak wpadł na ten pomysł szybciej , bo zobaczyłam siedzącą postać jak zgaduję myślącą o trapiących problemach. Usiadłam obok i gdy spojrzałam na dobrze zbudowanego chłopaka , bardzo się zdziwiłam
- Stało się coś ? - zapytałam patrząc na jego lekko zaczerwienione oczy .
Płakał pomyślałam .
 Odwrócił głowę w moją stronę i jego twarz od razu przybrała wyraz kpiącej
- A co Cię to obchodzi ? - zapytał kpiąco , lecz wyczułam , to , że zaraz się załamie. Nie wiem , co , ale coś kazało mi to zrobić . Przytuliłam się do niego i przycisnął  mnie mocniej do siebie. Nie pytałam co się stało , bo wiem , że to nie pomoże . Nie teraz. Poczułam , jak powoli moczy się moja różowa koszulka
Płacze  pomyślałam
Lekko pomasowałam go po plecach
- Co cię trapi ? - szepnęłam myśląc , że mnie nie usłyszy
- Martwisz się o mnie ? - zapytał odsuwając się ode mnie . Chyba jednak słyszał
- No-nie-nie-wiem - jąkałam się. Lekko uśmiechnął się a w jego oczach widoczne były iskierki . To niestety trwało tylko chwilę , ponieważ zmienił wyraz twarzy i wyglądał jakby się czegoś bał . Założył na nos okulary
- Nie możesz - szepnął  i wstał . Gdy chciał odejść ale , złapałam go za nadgarstek . Dopiero teraz zobaczyłam jak wygląda. Nie widziałam dokładnie jego oczu , bo ciemne szkła mi je zasłaniały , lecz wiedziałam , że nabrał kpiącego wyrazu twarzy.
- O co ci chodzi ? - powiedziałam lekko zdenerwowana
- Po co w ogóle tu przyszłaś ?! Nie potrzebuję Cie ! - wykrzyczał. Zabolało , lecz nie pozwoliłam łzą wyjść . On nie może zobaczyć jaka jestem na prawdę słaba . Podniosłam brwi do góry
- Wiesz co ? Masz rację . Nie będę Ci się wpierdalać w życie ! Rzeczywiście , nie wiem po co w ogóle tu przyszłam i nie mam zamiaru już Ci więcej przeszkadzać w Twoim jakże pięknym i pełnym  przygód , dobroci życiu! -  wygarnęłam mu to wszystko i puszczając jego nadgarstek , wyminęłam go , starając się nie wybuchnąć płaczem . Biegłam . Biegłam do domu i gdy tylko do niego dotarłam , rzuciłam się na łóżko w moim pokoju . Z mojej kieszeni dotarł do mnie dźwięk przysłanego SMS'a
"Jutro musimy przyjść na tą sesje o 13. Wiem , że masz wtedy lekcje , ale nic na to nie poradzę 
J."
Jeszcze tego tylko brakowało. Odrobiłam lekcję i umyłam się. Zasnęłam w ciepłej piżamie z mokrymi od łez policzkami. 
Obudziłam się o godzinie 10 . Mam dwie i pół godziny do wyjścia. Sprawdziłam telefon na którym widniała wiadomość z adresem budynku , w którym odbędzie się męka. Po porannej toalecie , ubrałam się w wygodne ubrania wiedząc , że na miejscu i tak będę się  musiała przebierać. W salonie zjadłam omleta . Oglądałam jakąś komedie , która miała na celu rozśmieszyć widzów ,lecz nie mnie . Nie dzisiaj. Wyszłam z domu i wsiadłam do swojego auta .  NA miejscu byłam po 12 minut . Droga tak mi się dłużyła , że liczyłam nawet sekundy każdej minuty . Weszłam do ogromnego wieżowca i podeszłam do drewnianej lady , za którą stała uśmiechnięta recepcjonistka
- Imię  i nazwisko ? - zapytała od razu jak podeszłam 
- Maria Ramirez - powiedziałam dość głośno
- I Justin Bieber - usłyszałam przyjemny głos za sobą. Nie zwracając uwagi na to , że staje bardzo blisko mojego lewego boku , przyglądałam się recepcjonistce myśląc , że gdy będę tak na nią patrzeć , to się pośpieszy i odejdę chociaż kawałek od niego i jego zachęcających perfum. 
- Sala numer 203 - powiedziała i zarumieniła się gdy szatyn puścił jej oczko. - Piętro 9 - powiedziała jakby zahipnotyzowana wpatrując się w chłopaka. Szybko ruszyłam ku windzie i wcisnęłam okrągły przycisk który miał "sprowadzić" tutaj maszynę. Usłyszałam  znany wszystkim dźwięk  oznajmujący , iż winda , której wyczekujemy, przyjechała. Weszłam do niej i oparłam się o ściankę , a Bieber na przeciwko mnie , starając się złapać ze mną kontakt wzrokowy . Gdy byliśmy już między 4 a 5 piętrem , winda nagle się zatrzymała wywołując lekki wstrząs. Tylko nie to! Justin lekko zdziwiony puknął w drzwi , lecz to nie zadziałało . Poczekaliśmy 5 minut , lecz winda nie ruszyła. Szatyn zadzwonił pod numer alarmowy zapisany na kartce. Gdy skończył rozmowę , odezwał się do mnie
- Gdy powiedziałem , że winda się zatrzymała między piętrami , to się rozłączył. Chyba nie miał zamiaru się nami przejmować. - Czyli siedzimy tutaj sami . Zlustrowałam go wzrokiem i uśmiechnęłam się widząc go w sweterku , który dostał ode mnie. Zjechałam po metalowej ścianie i usiadłam prostując nogi. Chłopak lekko odepchnął się od podpory i usiadł obok mnie z łobuzerskim uśmieszkiem
-Czego się śmiejesz? - zapytałam oschle
- Bo zostałem sam na sam w windzie wraz z seksowną tancerką . To nie jest powód do uśmiechu - zapytał poruszając zabawnie brwiami. Tym razem mnie to nie rozśmieszyło.
- Proszę Cię , powiedz mi co się stało przez ten pieprzony ydzień ? - zapytałam błagalnym głosem nie mogąc znieść tej niewiedzy
- Nie mogę Ci powiedzieć.. 
- Musisz!
- A co Ci do tego ?! - chyba się wkurzył
- Bo to tylko ze mną zmieniłeś aż tak swoje stosunki !
- Dobra , powiem Ci - westchnął a w moim oku szalały iskierki zwycięstwa - Ale nie teraz . Takich tematów nie porusza się w windzie - Wstał. 
- Jakich tematów ? - powtórzyłam jego czynność.
- Dowiesz się później - powiedział i klepnął mnie w tyłek.

3 komentarze:

  1. Co się właściwie z nim stało???? Nie mogę się doczekać nowego rozdziału... Życzę weny :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz szybko bo nie moge sie doczekac normalnie pierdolca dostaje xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeeej twój blog jest cudowny! Dodawaj szybko :)

    OdpowiedzUsuń