wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 24

- A Ja tak - zaśmiał się i pocałował namiętnie. Odepchnęłam go od siebie i złapałam za rękę
- Odprowadzisz mnie do domu? - zapytałam delikatnie ciągnąc go za rękę
- Oczywiście - powiedział , po czym ruszyliśmy wtuleni w siebie.

- Mam  propozycję - zaczął , gdy doszliśmy pod moją willę
- No dawaj. - ponagliłam go
- Moja mama wyjeżdżaja w następnym tygodniu i dzieci zostają same
- A opiekunka? - zapytałam
- Chodzi o to , że oni chcą zobaczyć , czy jestem odpowiedzialny i zostawiają mi je pod opieką - podrapał się po karku.
Uśmiechnęłam się , gdy przypomniałam sobie pierwszą wizytę w domu szatyna..
- I do czego zmierzasz? - udawałam głupią
- Pomogłabyś mi w zaopiekowaniu się tymi bachorami ? - zapytał delikatnie uśmiechając
- Oczywiście . Nawet nie wiesz , jak je lubię - powiedziałam - Ale przecież jest szkoła
- Obudź się księżniczko! Następny tydzień jest wolny ! W weekend za tydzień są już święta. - przypomniał mi
- Racja , zupełnie o tym zapomniałam
- Jak można zapomnieć o czymś tak istotnym w życiu jak święta? - zapytał kładąc dłonie na moich biodrach
- No wiesz , jak spędza się je samemu już od paru lat , omijając wiele tradycji , to się zapomina - uśmiechnęłam się starając zakryć smutek
- Przepraszam , nie chciałem . Zapomniałem o tym - złożył na moich ustach krótki pocałunek i przytulił mnie do siebie. Jedna samotna łza spłynęła mi po policzku . - Te święta spędzisz ze mną  i moja rodziną . Teraz mama pojechała do dziadków , do Kanady i wrócą do nas na święta , okej ? -zapytał troskliwym głosem
- Nie chcę przeszkadzać - chłopak momentalnie mnie od siebie odsunął - Co? - zapytałam zdziwiona jego zachowaniem
- Nie będziesz tam przeszkadzać ! Jesteś teraz częścią naszej rodziny - uśmiechnęłam się na te słowa i pożegnaliśmy się .
^*^

Wróciłam po szkole do domu i zjadłam jogurt. Za pół godziny zjawią się dziewczyny , a potem pójdziemy razem na imprezę . Zawsze wybierałyśmy z moich ubrań . Czekałam na trójkę dziewczyn , lecz zastałam tylko dwie . 
- Gdzie Lyric? - zapytałam widząc , że brakuje tylko jej
- Musiała jechać do dziadków , czy coś takiego . - Odpowiedziała Carla
- To chodźcie! - pociągnęłam ją w stronę garderoby i przeszłyśmy , do części z imprezowymi rzeczami . 
W końcu wybrałyśmy ( KLIK Od lewej : Ja , Carla i Tina) odpowiednie zestawy i przyszedł czas na makijaż . Najlepiej wychodziło to Carli , dlatego ona zajęła się najpierw Tiną (EFEKT), potem ja Carlą (EFEKT) , a następnie one obie pomalowały mnie (EFEKT) . Wszystkie zadowolone z pracy , ruszyłyśmy pieszo na imprezę . Zajęło nam to około piętnastu minut . Nie pukając weszliśmy na dziki teren , gdzie obowiązuje wyłącznie prawo dżungli . Pierwsze w oczy rzuciły się trzy 'królowe szkoły' w kusych strojach. Rozejrzałam się dalej po pomieszczeniu , a na mojej twarzy pojawił się grymas widząc Justina flirtującego z jakąś dziewczyną. Widział mnie i wzruszył ramionami pokazując mi , że byłoby to dziwne , że on , Justin Bieber, nie flirtuje z dziewczynami na imprezie . Lekko się zdenerwowałam , ale ufam mu . Usiadłyśmy na kanapie i zaraz obok nas pojawił się Darnell , Brandon i Ricky . Zaraz zaczęli żartować wplatając w to alkohol . Nie piłam zbyt dużo , aby potem zapanować nad tą piątką i Justinem . Stanął za chłopakami i spojrzeniem 'zapytał się' czy może się dosiąść . Z racji tego , że oni o wszystkim wiedzą , uśmiechnęłam się i poklepałam miejsce obok siebie . Lekko się zdziwili , ale zaraz przypomnieli siebie wszystko i razem w siódemkę  , kontynuowaliśmy zabawę . 

^*^

Obudziłam się o godzinie 12.30 . No no , nie jest tak źle jak na mnie , po przebalowaniu prawie całej nocy . Spojrzałam na ekran telefonu , na którym widniała wiadomość . 
'' Będę z dzieciakami o 13 ;* ''
Szybko wstałam z łóżka i powędrowałam do łazienki , gdzie przebrałam się w luźne ubrania . Rzęsy maznęłam Mascarą i przejechałam błyszczykiem , po malinowych ustach . Zbiegłam na parter i zrobiłam dwie kawy . Zaglądnęłam do lodówki i postanowiłam , że zjem jogurt . Znowu . Otworzyłam szafki w poszukiwaniu słodyczy dla dzieci i wyciągnęłam je na stół w salonie . Dokończyłam jogurt i czekałam na dzwonek do drzwi . Zadzwonił po około dziesięciu minutach . Szybko pobiegłam  do drzwi , lecz w nich oprócz wyczekiwanych przeze mnie osób była tez mała małpka . Dwójka dzieci trzymała Justina za rączki , a  na ramionach trzymała się głowy ta właśnie małpka . 
- Czeeeść ! - zawołały dzieci i wtuliły się w moje nogi . Pogłaskałam ich po głowie i cmoknęłam Biebsa
- Hej , kochanie - zamknął za sobą drzwi - poznaj Melly - wyciągnął w moją stronę małpkę . Wzięłam ją na ręce i wystawiłam paluszek . Jak się dowiedziałam , ON złapał go i ścisnął w łapkach . Uśmiechnęłam się i Justin odciągnął małpkę ode mnie , po czym położył w 'wózku' który przyniósł . Chyba bardziej dba o nią niż o dzieci . Zaśmiałam się w duchu i kucnęłam , aby przywitać się z dziećmi . Zaprosiłam ich do salonu i wyciągnęłam jakieś zabawki , które nie mam pojęcia skąd znajdowały się w pokoju gościnnym . Gdy znudziła im się zabawa , posadziłam ich wszystkich na kanapie i włączyłam TV . Poszłam do kuchni aby zagrzać mleko i poczułam ciepłe dłonie Justina na moich biodrach .
-Dla kogo to mleko ? - wyszeptał do mojego ucha
- Dla Melly - uśmiechnęłam się delikatnie i ucałowałam jego policzek . Mleko w butelce podałam szatynowi
- Co mam z tym zrobić ? - zapytał zdziwiony . Zaśmiałam się pod nosem i odpowiedziałam
- Masz go nakarmić 
- Okej , postaram się - powiedział i wziął zwierzaka z rąk Jazzy . Była już szesnasta i wyszliśmy na spacer . Melly została w swoim wózku i spała . Justin strasznie martwił się , czy nic jej się nie stanie , lecz zaprzeczyłam i w czwórkę wyszliśmy z domu . Szłam z nim za rękę , z jego prawej strony Jaxo , a z mojej lewej mała Jazmyn. Wyglądaliśmy zapewne jak rodzina . Dziwna rodzina . Szliśmy parkiem spokojnie , póki nie zatrzymała nas staruszka
- Po ile Wy macie lat? - zapytała z wyrzutem - Dzieci w tym wieku ? Wstyd naszemu kraju przynosicie!
Zaśmialiśmy się pod nosami i ruszyliśmy dalej . Usłyszałam znane mi głosy i rozejrzałam się wokoło . 
- Justin , tam jest Chris , Chaz i Ryan ! - szepnęłam do ucha chłopaka i mocniej ścisnęłam rękę za którą trzymała mnie dziewczynka . Wziął blondyna na ręce , a ja to samo zrobiłam z dziewczynką . Pobiegliśmy do budki z lodami , gdzie zmianę miał Alfredo
- Hej stary ! - przywitał się z Justinem - Cześć Bieber - tym razem do Jaxona - No i witam księżniczki - lekko go przytuliłam puszczając dłoń swojego chłopaka . 
- Ekhem - usłyszałam odchrząknięcie Justina , na co oboje się zaśmialiśmy i odsunęliśmy od siebie . Pocałowałam chłopaka w policzek , a on promiennie się uśmiechnął . Znowu usłyszeliśmy głosy znajomych Justina , lecz były głośniejsze . 
- My spadamy Fredo - powiedział i pobiegliśmy w stronę wyjścia z parku . Udało nam się przejść nie zauważonym przez osoby z klasy i szkoły . 
- Wejdźmy jeszcze do sklepu - powiedziałam stając przy mini markecie. Chłopak kiwnął głową i ruszyliśmy do środka . Z półek zabierałam głownie jedzenie , bo trzeba będzie wyżywić Bieberów . Justin poszedł do kasy , za którą stała śliczna blondynka . Ja z dziećmi i koszyczkiem szłam w jego stronę . Patrzała na niego z pożądaniem , co chyba mu się podobało . Uśmiechnęłam się dumnie , wiedząc , że on jest mój i stanęłam obok niego kładąc koszyk z jedzeniem , aby dziewczyna skasowała wszystko . Gdy już chciała podawać cenę , Justin się wtrącił
- Jeszcze to - położył paczkę prezerwatyw  - W końcu nie chcemy mieć trzeciego dziecka - myślałam , że nie wytrzymam ze śmiechu widząc minę blondynki . Spojrzała na niego , na prezerwatywy , na mnie, a na końcu na dzieci , których chyba wcześniej nie widziała . Starałam się zachować powagę . Zapłacił i wziął siatkę z zakupami . Po wyjściu z marketu , wybuchliśmy śmiechem zwracając uwagę paru przechodniów .
W domu po zjedzeniu obiadu bawiliśmy się z Melly i położyliśmy wszystkich spać . Powiedziałam Juss'owi , aby poszedł spać z nimi w łóżku , lecz on się uparł i stwierdził , że dadzą sobie radę . W wózku obok naszego łóżka leżała mała małpka . Zrobiłam jej zdjęcie i wstawiłam na Insta . Położyliśmy się do łóżka i długo musiałam tłumaczyć szatynowi , że nie chcę dzisiaj tego robić. Obudziłam się natomiast sama , nie było chłopaka . Nie obudził mnie płacz Jaxona , co oznacza , że pewnie tam jest brązowooki . Wzięłam Melly w ręce i gdy go nakarmiłam , ubrałam . Poszłam do pokoju gościnnego i to co tam ujrzałam, było bardzo słodkie

8 komentarzy:

  1. Awwwwww jak słodko:)))) czekam na nn!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo taki słodki rozdział ;) ja już chce następny nie mogę się doczekać!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju jakie to słodkie; D huhu Nawet tu Justin z małpką D: hahah z tymi dzieciakami w sklepie było przee:D
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  4. słoodkie :3
    ostatnio komentowałam anonimowo , ale teraz sama postanowiłam założyć bloga , o Justnie i Chachie Gonzales :3
    Jeszcze dziś powinien pojawić się prolog , mam nadzieję , że wpadniesz :)
    Swag x

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww jakie słodkie <3 buzi buzi hehe xD zazdroszczę temu dziecku lol rozdział swietny :) @officialcysia i proszę cię, jeżeli możesz nie rób tyvh odstepów przed przecinkami bo to trochę zniechęca czytelnika. to tylko taka moja uwaga na przyszłość ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest taakie słoodkie :) <3
    :3
    Kocham ten rozdział po prostu :**
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. [SPAM] - sorry :)
    Gorąco zapraszam na nowe opowiadanie o Justinie Bieberze i Camille Kowalski - dwójce przyjaciół, którzy po jedenastu latach rozłąki, ponownie spotykają się i odkrywają coś, czego wcześniej nie było. Trudne wybory, łzy, miłość. To wszystko znajdziecie na blogu: http://without-your-breath.blogspot.com/ na który serdecznie zapraszam i zachęcam do komentowania! ;)
    Dziękuję i przepraszam za spam, ale każdy jakoś zaczyna.

    OdpowiedzUsuń